Na tę książkę zwróciła moją uwagę bibliotekarka szkolna, która o Warszawie wie prawie wszystko i bardzo lubi zajmować się kuchnią. Ja kucharką jestem słabą, ale zawsze interesowali mnie ciekawi ludzie i ich rola w historii.
Lucyna Ćwierczakiewiczowa to kobieta legenda. W XIX wieku znała ją cała Warszawa! Czym zasłynęła? Nie była artystką, nie była uczoną, ani literatką, jednak znacząco wpłynęła na życie Polaków! Była autorką książek kucharskich, których nakłady przewyższały wydania dzieł naszych największych romantyków!
Jako pedagoga ciekawi mnie, w jakich warunkach wyrasta człowiek sukcesu. Marta Sztokfisz daje odpowiedź na to pytanie, opisując rodzinę Lucynki. Dziewczynka była córką prawnika Fryderyka Bachmana i jego żony Henrietty z Bücklingów. Gdy miała pięć i pół roku, zmarł ojciec. Matka uczyła dzieci (Lucyna miała starszego brata – Karola) samodzielności, odpowiedzialności. Każdy w rodzinie miał swoje obowiązki. Królował tu etos rzetelnej pracy.
Autorka przedstawia nam drogę życiową „Pani od obiadów”, jej życie prywatne, nieudane małżeństwo z ziemianinem Feliksem Staszewskim i wreszcie ciepłą przystań w związku małżeńskim z inżynierem Stanisławem Ćwierczakiewiczem.
Pisze też o pracy dziennikarskiej i charytatywnej naszej bohaterki, o kłopotach i pomówieniach, jakie towarzyszyły jej działalności.
Wartość dzieła podnoszą czarno-białe ilustracje z epoki. Nie muszę też dodawać, że książka „inkrustowana” jest przepisami kulinarnymi Ćwierczakiewiczowej. Jeśli ktoś chce upiec ciasto, ugotować mięso lub przygotować desery według receptury pani Lucyny, to winien wypożyczyć lub kupić tę publikację!
Właśnie w tych dniach, 26 lutego mija 122 rocznica śmierci Lucyny Ćwierczakiewiczowej, kobiety niebanalnej, niezależnej, mądrej, działającej efektywnie! Chcę podziękować Marcie Sztokfisz, że publikacją „Pani od obiadów” przywróciła tę postać zbiorowej pamięci.
Jolanta Przybylska